Jedna z wielu codziennych sytuacji, ktorą opiszę wam, by uwrażliwić was na psią komunikację i zwrócić uwagę na to, co powinniście obserwować.

Spaceruję z moim psem. Muszę dodać, że to bardzo kulturalny młody chłopak, który pięknie się komunikuje.
Z naprzeciwka nagle, bo zza krzaków pojawia się golden. Oczywiście na flexi i to naciągniętej w naszym kierunku. Muszę dodać, że tak, jak uwielbiam goldeny… Tak nie znoszę ich spotykać, kiedy spaceruję z moimi psami. Łatka idealnego i łagodnego pieska rodzinnego, wręcz misia, sprawia że nawet oczywiste sygnały nie są dostrzegane przez właściciela, który widzi tylko swoje wyobrażenie o swoim psie. A nie swojego psa, we własnej psiosobie. W większości już wiecie, że nie każdy z tatuażem to kryminalista (jeśli nie, to możemy się nie dogadać, bo niebawem zrobię już siódmy). Czemu więc w przypadku psów, szufladki ras przesłaniają oczy tak wielu ludziom?
Z moim psem schodzę na bok. Ustawiamy się jak najdalej od ścieżki, by przepuścić goldena.
Ten, oczywiście nadal na wyciągniętej flexi, idzie wpatrując się w mojego psa. Kiedy dociera na naszą wysokość zatrzymuje się. Ogon pionowo do góry, wpatruje się nadal intensywnie, jeszcze intensywniej napiera na smycz prężąc klatę. A właściciel… Zatrzymuje się! I stoi tak dobrych kilka minut pozwalając swojemu psu dalej wwiercać się spojrzeniem w mojego. To nie jest miłe spojrzenie. Cała postawa jest grożąca i prowokująca.
My nie mamy już jak się wycofać. Mój pies, w tym czasie najpierw odwrócił od goldena głowę, potem cały ustawił się bokiem, położył się… Potem, już leżąc, dalej się odwracał, lądując już prawie tyłem do obcego psa. Położył głowę na ziemi. W końcu zaczął warczeć.
I wiecie co? Często jest tak, że właściciel tego drugiego psa odchodzi wtedy kręcąc głową i burcząc, że mój pies jest agresywny!
Warczenie to nie objaw agresji. Warczenie, to ostrzeżenie. Wszystkie sygnały ostrzegawcze mają na celu zapobiec konfliktowi a więc i agresji.
Agresywne było tu zachowanie goldena, który na tyle, na ile pozwalała mu smycz, napierał na naszą przestrzeń, przyjmując wyzywającą postawę. Pewnie sam nigdy nie zaatakował pierwszy więc jest uważany za uosobienie łagodności, mimo że to on prowokuje konflikty. Każdy z was chyba wie, że można zapytać kogoś o to, czy ma jakiś problem, w taki sposób, że sam – nie proszony, natychmiast odda telefon i portfel.
Ask, najkulturalniej jak tylko umiał starał się uniknąć konfrontacji. Ja natomiast starałam się go w tym wspierać. Kiedyś miał taki moment, że chciałby przyjąć wyzwanie (ach to dojrzewanie!). Te czasy na szczęście już za nami. Niestety wiele znam psów, które w takich sytuacjach nie komunikują się tak czytelnie i spokojnie. Wiele wpada w histerię. Są takie, które zaczynają prezentować hiperaktywność ze stresu (och, jak często wtedy słyszę, że się cieszy i tak lubi się bawić… Podczas gdy pies błyskając białkami ze stresu próbuje rozładować konflikt). Dla setek psów takie spotkanie, to cofnięcie się w treningu o dobrych kilka etapów…
Tylko teraz pytanie – jak uświadomić ludzi, co jest grożącą postawą? Jak im przekazać, że ich pies może prowokować? Macie jakieś konstruktywne pomysły? Może chociaż udostępnicie ten post by dotarł jak najdalej?